Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą jak bardzo lubię piękne, ciekawe wnętrza, klimatyczne pokoiki dziecięce, przytulne kąty, okwiecone balkony z girlandami, lampionami i wygodnym siedziskiem. I wcale nie chodzi o gruby portfel a kilka złotych na farbki, kawałek materiału czy ramki do zdjęć. Nie trzeba umieć malować, by powstał piękny obrazek do dziecięcego pokoju. Nie trzeba kończyć szkół, by szyć na maszynie (ja do grudnia nie wiedziałam, co gdzie i jak, a śmigam coraz śmielej..:).
No i te klimatyczne pokoiki dla dzieci. Nie przepadam za Kubusiami czy Prosiaczkami, wolę skandynawskie malunki. Nie lubię zachowawczych mebli, gdzie wszystko pasuje do siebie. Wole eklektyzm, szafka ze staroci, komoda ciut nowsza, jakaś skrzynia. I jest cudnie. No i w końcu- nie cierpię dywanów w drogi i budynki (narażam się właśnie tym wyznaniem wielu mamom…). No nie lubię. Jakieś to dla mnie tandetne….
Trzy dni temu byliśmy w Biedronce. Po jakieś tam jedzeniowe zakupy. Julek był z nami, lubi jeździć rowerkiem biegowym i siać spustoszenie między regałami;) No i był w tej „biegonce” i zauważył dywan w drogę! I…oszalał. Jeździł swoim autkiem po zwiniętej rolce dywanu. Prosił, aby mu kupić, pokazywał, że ma pieniążek w wózku;). W końcu uległam. Dizajn dizajnem, a dziecku podoba się brzydki dywan. Czy brzydki- jak widać kwestia gustu:) No cóż….Nie ma co zbytnio projektować pokoju dziecięcego w pokoik z katalogu. Musi być użyteczny, dawać radość i sprawiać, że dziecko chce się w nim bawić. Dlatego skłaniam głowę nisko, przepraszając dywany w drogi….bo Julek nie przestaje się na nim bawić. Układa klocki, buduje domy, parkuje.
Nadal mi się nie podoba, ale cieszy mnie to, ile Julkowi dał radości.
Haha rozbawił mnie ten wpis na dzień dobry:) przypomniało mi się gdy wcinając u Ciebie niedawno pyszne ciasto zauważyłam Wasz nowy nabytek i z nieukrywanym zdziwieniem pytałam czy TY go kupiłaś (i CZEMU 😛 – też ich nie znoszę…), na co Julek roześmiany odpowiedział że kupił w sklepiku „biegonce”…i zmiękłam, masz rację – choć nie znajdziesz takiego w disajnerskich katalogach (pięęęknych), one nie oddadzą tej radości w małych oczkach:)
i pamiętaj, że się sprawdza w roli leżaka na poobiednią drzemkę 🙂
Haha no tak, Twoja zabawa „w leżenie” Kasia udowodniła, że – wbrew pozorom – dywan ulica jest też ekstra leżakiem 😛